poniedziałek, 27 lipca 2015

RZYMIANIE DO DOMU

liczba graczy: 1-4
wiek: 10+
kategoria: karciane, towarzyskie
czas gry: 15min.
opanowanie zasad: błyskawicznie
jakość: bardzo dobra
wielkość: 95x35x95mm
grywalność: duża dynamika
producent: Trefl
ocena: 6/6

Krok pierwszy, czyli pierwsze wrażenie...

W środku znajdziemy 54 karty, a w tym po 9 kart klanów (w kolorach żółtym, fioletowym, czerwonym i zielonym) oraz 18 kart fortów. Karty są dobrej jakości, a pudełko małe i kompaktowe. Do tego gra zmusza do higieny, bo czarne tło na rewersach kart klanów od razu wychwytuje cały brud i raz dwa powstaje tam odcisk na odcisku. W końcu w bitwie i na wojnie panuje niezły nieład. Na kartach są ciekawe grafiki, które od razu wprowadzają graczy w dobry humor. Do ataku marsz...

Krok drugi, o co tu właściwie chodzi...

Trefl Joker Line jest serią małych gier, w których zamknięta jest wielka rozrywka. Przed Wami Rzymianie do domu!, czyli dynamiczna nawalanka z nutką historii. W czasach kiedy w Wielkiej Brytanii panoszyło się Imperium Rzymskie powstała mur Hadriana do ochrony północnej granicy. Wtedy Kaledończycy postanawiają go zniszczyć i ruszają do ataku. Przed graczami nie lada wyzwanie, trzeba tak zagrywać swoich wojowników, aby zdobyć jak najbardziej lukratywne rzymskie forty. Kaledończycy są narwani, szaleni, butni i rządni zwycięstwa. Bójcie się Rzymianie...


Krok trzeci, dogłębne zbadanie tematu...

Na początku tasujemy 18 fortów i odkrywamy 6 z nich, układając je w rzędzie. Gra składa się z rund, w których będziemy zagrywać wojowników i zdobywać forty. Każdy fort ma inne właściwości  (opisy na kartach), które rozpatrywane są w trakcie zdobycia go przez któregoś z graczy. Zdobywając forty zdobywamy punkty potrzebne do zwycięstwa. Grę można wygrać posiadając najwięcej punktów lub zdobywając trzy FortHece (forty minusowe).
 

Przydzielamy każdemu graczowi jego własną grupę wojowników w wybranym przez niego kolorze. Każdy gracz tasuje swoje karty i 2 z nich losowo odkłada na bok (bez podglądania). Potem ogląda 7 wspaniałych, którzy mu pozostali i jednego z wybrańców też odkłada (ciężka decyzje, bo tak właściwie co by się przydało, to najczęściej okazuje się w praniu).  

W fazie rozkazów każdy gracz kładzie swoich wojowników (zakrytych) pod fortami. W tym momencie dobrze przyjąć jakąś strategię działania i pójść w kierunku fortów najwyżej punktowanych lub zdobyć trzy minusowe. Jedno i drugie nie jest zadaniem łatwym, a dowódcy innych klanów ciągle przeszkadzają. 
Jak wszyscy rozstawią swoich wojowników przechodzimy do ataku i wszyscy odkrywają swoje karty pod pierwszym fortem. O zdobycie przez gracza decyduje najwyższą siła ataku (wyższa karta). Choć może to zmienić działanie specjalne danej karty (opisy na kartach), np. "1" - Qween uwodzi przeciwników i może przejąć ich siłę ataku. W przypadku remisu nikt nie zdobywa fortu i zostaje on odrzucony (wyjątek może być przy użyciu karty Arch'ra). Gracz, który zdobył fort zabiera go oraz swojego wojownika i przechodzimy dalej.

Pozostali gracze mają teraz wzmocniony atak, bo odkryte karty wojowników leżą na stole do czasu zdobycia fortów lub zadziałania jakiejś karty specjalnej. Jednym słowem odkrywamy karty i działamy wedle instrukcji, które znajdują się pod wojownikami. Przy zdobywaniu kolejnych fortów przy sile ataku sumujemy wartości wojowników (odkrytych kart). Właściwości danego wojownika rozpatrujemy tylko w trakcie odkrywania danej karty. 


Po rozegraniu trzech rund wszyscy sumują wartości swoich fortów, a wygrywa gracz z największą liczbą punktów. 






Chyba, że wcześniej ktoś zdobył 3 FortHece, co przerywa grę i czyni go natychmiastowym zwycięzcą. 






A do tego...
Grając w mniej niż czterech graczy możemy wprowadzić do rozgrywki neutralny klan. Karty tego klanu tasujemy i rozkładamy losowo pod fortami. Tym sposobem zyskujemy dodatkowego gracza, który może nieźle zamieszać na stole. Tak samo jak wszyscy klan ten może zdobywać forty, choć nie działają zdolności specjalne kart Qween, Dru'hid i Svord. Granie z klanem neutralnym świetnie wypada przy dwóch graczach, bo wprowadza trochę nieprzewidywalności i zaskoczenia (bez niego rozgrywka jest czysto taktyczna).

Krok czwarty, werdykt ostateczny...

Rzymianie do domu! to strategiczna karcianka, przy której nie ma czasu na nudę. Szybkie przestudiowanie instrukcji (małym wtrąceniem dodam, że jest jasna i przejrzysta), raz dwa wytłumaczone zasady i jedziemy z zabawą. Jak wszyscy chwycą zasady i moc swoich wojowników (przejrzyste opisy na kartach bardzo to ułatwiają), to nad stołem rozpoczyna się regularna bitwa. Każdy gracz pracuje nad swą własną strategią, próbując błyskawicznie pokonać przeciwników. Zadziwiająca jest tutaj szybkość zmian zachodzących w planach działania. Niby człowiek wyskakuje z wyższą kartą, a nagle okazuje się, że moc przeciwnika rozkłada go na łopatki i zdobycie fortu jest poza naszym zasięgiem. W drodze do zwycięstwa można przyjąć za cel zdobycie jak najwyższych punktowo fortów lub obstawiać minusowe, co da natychmiastowe zwycięstwo. Na kilkanaście rozegranych partii sztuka zdobycia 3 FortHec nikomu się nie udała, a trzeba pamiętać, że posiadanie 1 lub 2 takich fortów obniża wynik końcowy. Niby proste, ale jak każdy dąży do tego samego, to już wiadomo, że ktoś wyjdzie z tarczą, a kogoś na niej wyniosą. Rozpracowywanie strategii przeciwników jest w sumie przekomiczne, bo jak się orientują, że staramy się ich przejrzeć, to od razu robią uniki lub wypuszczają zasłony dymne, a my znowu biegamy po lesie z opaską na oczach. Świetnie wypada też skalowalność gry, bo przy dwóch graczach możemy wprowadzić neutralne klany, a trzech i czterech graczy musi się mierzyć z niezłym chaosem nad stołem. Gra jest szybka i dynamiczna, a gracze rządni zwycięstwa mogą toczyć walkę z Rzymianami nawet przez cały wieczór, bo wygrana staje się już punktem honoru. Jednym słowem tytuł jest lekki i łatwy oraz niezwykle emocjonujący i wymagający od graczy małego pokombinowania, co doskonale sprawdza się podczas towarzyskich spotkań.




Dziękuję wydawnictwu Trefl za przekazanie gry do recenzji.






A gdzie jeszcze wpadli Rzymianie w drodze do domu

Tam gdzie... Kostki zostały rzucone!
 

0 komentarze :

Prześlij komentarz