piątek, 17 marca 2017

PRZYGODY SMERFÓW


Smerfy stworzył scenarzysta i grafik Pierre Culliford pod pseudonimem Peyo. Zaczęło się od komiksów, które przez wiele lat podbijały serca czytelników w wielu krajach. Potem smerfy rozpanoszyły się na całego i w pewnym momencie pojawiły się zarówno na małym, jak i dużym ekranie. Ze smerfami wychowało się niejedno pokolenie. Pamiętam czasy swojego dzieciństwa i wiele godzin spędzonych w ich towarzystwie. Komiksy, książki, kolorowanki ze smerfami, jak i dobranocki przed snem. Jednym słowem w pewnym momencie smerfy były wszędzie. A teraz dzięki wydawnictwu Egmont dzieci mogą znów zapoznać się z klasyką komiksowego gatunku...

Latający smerf jest tomem, w którym zawarto pięć smerfnych historii. Każda z nich przenosi czytelnika do bajkowego świata pełnego przygód i humoru. Oczywiście wszystko okraszone jest pięknymi ilustracjami, po prostu sama przyjemność. Przechodząc przez kolejne komiksowe karty będziemy mogli poznać historię smerfolotu i jego duże znaczenie w ratowaniu Smerfetki z rąk Gargamela. 
W dalszych częściach robi się jeszcze ciekawiej. Gargamel zwabi łakome Smerfy, przez wioskę przewinie się szczeniak, pojawi się zamaskowany bohater, a na koniec Zgrywus będzie sobie stroił niezłe żarty. Co tu dużo mówić przez cały czas smerfy są niebieściutkie i zwariowane do kwadratu. A jak to wszystko wygląda w szczegółach? Dowiecie się tego sięgając po Latającego smerfa... Lalalalalalalala....

Gargamel, Klakier, Papa smerf, Ważniak, Smerfetka, Maruda, Ciamajda, Zgrywus i wielu innych małych bohaterów... Kto ich nie zna? Jeśli dobrze ich pamiętacie, to pora wrócić do wspomnień i na nowo przeżyć kilka przygód z niebieskimi stworkami. Jeśli ich nie znacie, to najwyższa pora się przywitać. Na ich widok od razu pojawia się banan na ustach. Egmont postanowił bohaterów odkurzyć i tym sposobem możemy mieć przyjemność podziwiać klasyczną kreskę Peyo, dialogi pełne humoru i choć na kilka chwil wraz z z kolejnym młodym pokoleniem przenieść się do krainy dzieciństwa...


Dziękuję wydawnictwu Egmont za przekazanie gry do recenzji.

środa, 15 marca 2017

SuperQUIZ PIENIĄDZE


Pieniądze, to niełatwy temat, szczególnie dla najmłodszych. Wprowadzenie dzieci w zawiły świat ekonomii, finansów i przedsiębiorczości może przerosnąć niejednego rodzica. I tu z pomocą przychodzi Kapitan Nauka, który w prosty i przystępny sposób opisuje zagadnienia, które są dla dzieci dość abstrakcyjne. W końcu bez pieniędzy, ani rusz. Wszystko co mamy w okół nas rządzi się prawami podaży i popytu. Nasze pieniądze nie żyją w próżni, a zarządzanie domowym budżetem, to sztuka, którą do perfekcji potrafią opanować nieliczni. Przy wprowadzaniu do tej skomplikowanej rzeczywistości może pomóc SuperQUIZ Pieniądze według wydawcy przeznaczony dla dzieci przynajmniej 7-letnich.

Quiz jest bardzo poręczny. Dość grube karty są umieszczone na solidnej spirali, więc jest to propozycja idealna do schowania w plecak. Można ją wykorzystać w podróży, jak i w sytuacjach kiedy dziecko musi cierpliwie znieść oczekiwanie w kolejce do dentysty, czy w urzędzie. Na jednej stronie karty są opisane różne zagadnienia związane ze światem finansów. Dzięki czemu dziecko może poszerzyć swoją wiedzę od podstaw do tematów bardziej zawiłych. 

W końcu 7-latki są w wieku, w którym robią specjalizację w zadawaniu coraz to większej liczby życiowych pytań. Quiz pozwoli wytłumaczyć choćby takie zagadnienia jak nominał, ubezpieczenie społeczne, kredyt, podatki i wiele innych. Dodatkowo na drugiej stronie karty można od razu sprawdzić swoją wiedzę związaną z danym tematem. Tym sposobem możemy się pobawić w sprawdzanie wiedzy całej rodziny, czy nawet przeprowadzić mały teleturniej sprawdzający naszą finansową wiedzę. Jednym słowem jest to świetny sposób na naukę przez zabawę...

Jak podoba Wam się forma i sposób poszerzania wiedzy u dzieci, w serii SuperQuiz wydano też: Ciało człowieka, Piłkę nożną, Polskę, Świat, Konie i Zwierzęta. Cena nie jest wygórowana, a jakość wykonania stoi na wysokim poziomie. Choć trzeba wziąć pod uwagę, że tekstu na kartach jest sporo, więc dziecko mające problemy z czytaniem nie da rady zapoznać się ze wszystkim samodzielnie. 


Dziękuję wydawnictwu Kapitan Nauka za przekazanie egzemplarza do recenzji.
 

poniedziałek, 23 stycznia 2017

SŁOWO STWORY

liczba graczy: 2-7
wiek: 8+
kategoria: słowne, rodzinne
czas gry: ok. 30 min.
opanowanie zasad: w mig
jakość: bardzo dobra
grywalność: duża dynamika
mózgożerność: lekki kaliber
gdzie: kawałek stołu
producent: Egmont
ocena: 5/6

Krok pierwszy, czyli pierwsze wrażenie...

W średniej wielkości pudle znajdziemy:
  • 72 karty liter,
  • 7 kart jokerów,
  • 7 kart pomocy,
  • 7 płytek aktywności,
  • 4 żetony rund, 
  • klepsydrę,
  • 40 Słowostworów,
  • 4 kości kategorii,
  • znacznik gracza startowego.
Elementów jest sporo, a woreczków jak na lekarstwo. Jednak przy dobrej segregacji uda się ogarnąć ten mały chaos. Grafika jest prosta i przygotowana z lekkim humorem. Jakość wykonania jest utrzymana na dobrym poziomie, choć niektóre elementy mogłyby nieco grubsze (szczególnie karty przy częstszej eksploatacji mogą się szybko niszczyć).

Krok drugi, tak właściwie o co chodzi...

Słowo stwory, to gra polegająca na jak najszybszym wymyślaniu słów w określonej kategorii. Banda wesołych stworów zachęca do zabawy i kreatywności. Gra jest lekka i przyjemna, czyli może nam zapewnić trochę rozrywki podczas rodzinnych spotkań. I właśnie to jest największy atut tej gry. Łączenie pokoleń nad stołem... A jak to wypada w praktyce?

Krok trzeci, zgłębienie tematu...

Grę możemy rozgrywać w dwóch wariantach, łatwiejszym lub trudniejszym. Pierwszy z nich sprawdza się idealnie podczas spotkań w większym gronie. Wtedy możemy się oddać się szybkim i bardzo prostym potyczkom, które rozruszają towarzystwo. Wariant dla bardziej zaawansowanych graczy polega na słownych pojedynkach, w których najważniejsze jest pokonanie przeciwników.  

Do wersji łatwiejszej będziemy potrzebować karty z literami, które tasujemy i układamy w postaci zakrytego stosu. Poza tym rzucamy obok trochę Słowostworów (tym razem wartości punktowe nie mają znaczenia), kości i klepsydrę. Jeden z graczy wybiera kość, obraca klepsydrę, rzuca kością i odkrywa 2 karty ze stosu z literami. Teraz wszyscy gracze starają się jak najszybciej wymyślić słowo z tymi literami w kategorii wskazanej przez kości. Ten kto dokona tego jako pierwszy zdobywa dwa Słowostwory, a jeśli ktoś jeszcze stworzy słowo dopóki nie skończy się czas, to otrzymuje jednego Słowostwora. Gra trwa do chwili, aż ktoś zdobędzie 10 stworów. Rozgrywamy wtedy rundę do końca i gracz z największą ilością Słowostworów zostaje zwycięzcą.

Dla odmiany w wariancie trudniejszym wykorzystujemy już wszystkie elementy. Gra trwa 4 rundy, a w każdej z nich gracze toczą pojedynki na słowa. Każdy z graczy posiada kartę jokera, który może zastąpić dowolną literę. Po wygraniu pojedynku zdobywa się 2 karty z banku lub ze stosu liter bądź 1 losowo wybraną sztukę od przeciwnika. Reszta graczy może wymieniać karty z bankiem podczas pojedynku. Ze zdobytych kart gracze tworzą ciągi liter, za które będą zdobywać Słowostwory z określoną liczbą punktów. Na koniec wygrywa gracz z największą liczbą punktów.

Krok czwarty, werdykt ostateczny...

Słowo Stwory są grą słowną idealną na spotkania w większym gronie. Gra nie ma ograniczeń wiekowych, więc spokojnie można ją wyciągnąć na potyczki z dziećmi, jak i rozgrywki ze znajomymi. Dwa warianty powodują, że poziom można dostosować do wieku i zaawansowania towarzyszy. Zasady są super proste, więc tłumaczymy je w mig. Rozgrywki są krótkie i dynamiczne, a sama rozrywka utrzymuje się na bardzo dobrym poziomie. Im więcej graczy, tym rozgrywki są ciekawsze i pełne emocji. Jednak przy tym tytule warto pozostawić małą dawkę niedosytu, bo za częste rozgrywki mogą spowodować, że gracze zaczną popadać w schematy. Dodatkowo gra pobudza kreatywność i rozbudowuje słownictwo, więc w całej zabawie znajdzie się i aspekt edukacyjny. Co do jakości, to można powiedzieć, że całość jest utrzymana na całkiem dobrym poziomie.
Dziękuję wydawnictwu Egmont za przekazanie gry do recenzji.