poniedziałek, 13 lipca 2015

HANAFUDA I CIEKAWOSTKI


Gry planszowe, karciane, kościane, kafelkowe, patyczkowe i inne inaczej są nieprzewidywalne... I to jest właśnie fantastyczne, że każdy może znaleźć w nich swój ulubiony rodzaj rozrywki. Nie ma znaczenia tu wiek, doświadczenie życiowe, wykształcenie, zawód, rozkwit kwiatów na łące, czy faza księżyca. Można z nimi spędzić chwilę relaksu, pokontemplować, poćwiczyć pamięć i koncentrację, rozruszać kończyny, wzmocnić mięśnie brzucha (chwilowy chichot, czy śmiech do rozpuku), zacieśnić więzi rodzinne, zabić czas w podróży, rozruszać malkontentów, rozerwać się do kwadratu (ale nie niczym spodnie na kolanie), poszerzyć horyzonty (właściwie w każdej dziedzinie), zarwać noc w doborowym towarzystwie (ach te wspomnienia), zintegrować się, poznać za bardzo (bunt, foch, czy co tam jeszcze mogą zdarzyć się nawet najlepszym), oderwać się od rzeczywistości, wrócić do wspomnień z dzieciństwa, zabić nudę lub oddać się zaciętej rywalizacji. Jednym słowem z grami można dużo, a Ja uwielbiam to wszystko i jeszcze więcej. W końcu do koloru, do wyboru. Najlepsze jest to, że wciąż pojawia się coś nowego. Po prostu trzeba się nastawić na ciągłe zaskoczenie, bo jak człowiek myśli, że już wszystko wie, to znów wyskakuje jakiś królik z kapelusza...



Tym razem o trochę emocji postanowił zadbać Trefl, a tu krótka informacja prasowa od wydawcy...

"Hanafuda to tradycyjne japońskie karty do gry. Inspiracją do ich stworzenia były karty przywiezione w XVI wieku do Kraju Kwitnącej Wiśni przez... Portugalczyków.

Struktura Hanafudy zupełnie nie przypomina europejskich talli, nie występują w niej liczby ani oznaczenia takie jak serce, karo, trefl czy pik. To piękna, kunsztownie i elegancko wykonana gra, opierająca się na innej symbolice - 48 kart Hanafudy odwzorowuje 12 kalendarzowych miesięcy. Każdemu z nich przyporządkowany jest obraz kwiatu (dosłowne tłumaczenie nazwy to „karty kwiatów”).

Karty do gry Hanafuda ukażą się w sierpniu nakładem firmy Trefl.
 
W 1889 roku ruszyła legalna produkcja pierwszych talii Hanafudy. Inicjatywę wykazała firma Nintendo – ta sama, która wiele lat później stała się potentatem w branży gier wideo.Także i dzisiaj Nintendo zajmuje się produkcją talii Hanafudy, często wydając edycje specjalne, jak np. talię popkulturową z postaciami ze swoich gier czy bohaterami z filmów animowanych Disneya.

Na początku XX wieku Hanafuda zaczęła zyskiwać na popularności, co zawdzięcza w dużej mierze mafii japońskiej, Yakuzie, której członkowie tatuowali sobie ciała wzorami z talii, a samą grę wykorzystywali do uprawiania hazardu. Nazwa „Yakuza” wywodzi się zresztą z Hanafudy. Ya-ku-za (osiem-dziewięć-trzy) w Oicho-Kabu, grze przypominającej europejski bakarat, to najgorszy układ na ręce. Obecnie tradycja gry talią Hanafudy jest kultywowana nie tylko w Japonii, ale również w Południowej Korei i na Hawajach, gdzie powstały odrębne gry oparte o klasyczną talię."

Naprawdę ruch w interesie nie zamiera. W świecie gier chyba nikt nie śpi... Karty bez liczb i oznaczeń? Robi się ciekawie. Nintendo bierze się do działania? Rewelacja. Yakuza i trochę hazardu? Coś mi się zdaje, że będzie się działo. Cóż, na zaspokojenie naszej ciekawości trzeba poczekać do sierpnia...

0 komentarze :

Prześlij komentarz