wtorek, 3 grudnia 2013

YAMY


liczba graczy: 2-5
wiek: 7+
kategoria: towarzyskie, karciane
czas gry: ok. 30min.
opanowanie zasad: dość łatwe
jakość: bardzo dobra
wielkość: 190x115x48mm
grywalność: bardzo dobra
producent: Gigamic
ocena: 6/6

Krok pierwszy, czyli pierwsze wrażenie...

Zapakowanie gry w metalowe pudełko jest strzałem w dziesiątkę. Omijamy w ten sposób problemy z przecierającym się kartonem, zagniecionymi bokami, czy też rozerwanymi kantami (cóż czasami gracze wpadają w przedziwny stan niezborności ruchów). Po otwarciu Yamy mamy przed sobą ładnie wykonane  i starannie przemyślane wnętrzności. W pudełku znajdziemy 96 kart w czterech kolorach o wartościach od 1 do 6 (przypominających w wyglądzie kości), notes z wyrywanymi kartkami i ołówek. Całość prezentuje się poręcznie i bardzo   

Krok drugi, o co tu właściwie chodzi...

Fani kości bardzo szybko znajdą podobieństwa. Tak w zasadzie poza tym, że kości brak, to gra niczym się nie różni. W trakcie przy pomocy kart staramy się zdobyć jedną z 12 kombinacji. Im więcej kombinacji zdobytych tym więcej punktów. Po 12 rundach gracz z największą ilością punktów wygrywa.

Krok trzeci, dogłębne zbadanie tematu...

Każdy z graczy otrzymuje kartkę z notesu, na której będzie notował swoje wyniki. Rozdajemy każdemu z graczy po 5 kart, a resztę odkładamy z boku jako zakrytą talię. Rozpoczyna gracz siedzący po lewej stronie rozdającego. Gracz w trakcie ruchu może: dobrać kartę z talii, a  potem odrzucić jedną z ręki na odkryty stos przed sobą (każdy z graczy posiada przed sobą odkryty stos kart odrzuconych) lub dobrać kartę znajdującą na wierzchu stosu kart odrzuconych któregoś z graczy (ta opcja ma swoje wady i zalety, z jednej strony bierzemy kartę, która jest dla nas niezbędne, ale z drugiej pokazujemy innym graczom co zbieramy, więc mistrzowie dedukcji mogą nam potem utrudniać osiągnięcie celu) bądź wyłożyć swoje karty i zdobyć którąś z kombinacji. Gracze wykonują ruchy zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Jeśli jeden z graczy zdecyduje się na wyłożenie swoich kart, to reszta też jest zmuszona tego dokonać, a do tego każdy musimy coś wpisać na kartkę ze swoimi wynikami i nie ma tutaj znaczenia czy udało mu się uzbierać coś sensownego czy też nie.  Gracze zaznaczają zdobytą kombinację lub jeśli nie udało im się zdobyć żadnej, to jedną z nich skreślają. Po zapisaniu wyników karty są zbierane, tasowane i rozdawane na nowo.

Wśród kombinacji kart mamy:
  • szkółkę - jest to zestaw od 1 do 4 kart o tej samej wartości (co jest ładnie pokazane w tabeli), karty muszą być w różnych kolorach, a wartość szkółki odpowiada sumie wartości odpowiednich kart (w tabelce wszystko jest już ładnie posumowane, a do nas zależy tylko zakreślenie w odpowiedniej rubryce sumie odpowiadającej sumie posiadanych kart, np. dwóch 2 lub trzech 5),
  • dwie pary - para są to dwie karty o tej samej wartości, ale w różnym kolorze,
  • trójka - trzy karty o tej samej wartości w różnym kolorze,
  • ful - para plus trójka,
  • strit - pięć kart o kolejnych wartościach, np. 1, 2, 3, 4, 5 w różnych bądź tych samych kolorach,
  • czwórka - cztery karty o tej samej wartości, ale różnym kolorze,
  • kolor - pięć kart w jednakowym kolorze.
Po zakończeniu 12 rund następuje podsumowanie wyników. Za osiągnięcie dobrych wyników w szkółce (powyżej 52 punktów) graczom przysługuje bonus 40 punktów, więc w trakcie rozgrywki jest nad czym pracować. Gracz z największą ilością punktów zostaje zwycięzcą.

Krok czwarty, polubić czy nie...

Yamy jest bardzo ciekawą propozycją gry towarzyskiej, w której praktycznie każdy może się odnaleźć.  Pasjonaci gry w kości dostrzegą tu wiele podobieństw, a właściwie jedną różnicę. Do rozgrywki nie będziemy używać kości, a karty, które bardzo je przypominają, więc jest to interesująca propozycja dla osób szukających urozmaicenia. Osoby lubiące karciane rozgrywki też znajdą tu coś dla siebie. Jak to w grze w karty bywa nie mamy wpływu na to co będziemy otrzymywać, a jednocześnie do jakiejś kombinacji powinniśmy dążyć, co wymaga od graczy trochę sprytu w dążeniu do celu i kombinowania w sytuacji gdy kończymy z wielkim zerem (pytanie "co tu skreślić i nie stracić zbyt dużo?" dopadnie każdego gracza). Dla nowicjuszy będzie to gra w zasadzie uniwersalna pozwalająca na ciekawe spędzenie czasu, a jednocześnie nie przytłaczająca swoją mechaniką. Poziom emocji jest całkiem spory, przestojów w zasadzie brak, niewielkie metalowe pudełko podbija serce od pierwszego wejrzenia, a przejrzystość zasad prowadzi do częstego sięgania po grę w bardzo różnym gronie. Jednak żeby nie było zbyt pięknie, to gra ma jeden minus. Bloczek do notowania punktacji dość szybko się wyczerpuje i gracze zostają na lodzie. Choć oczywiście z tej sytuacji można jakoś wybrnąć (można zrobić tabelką do zapisu tak jak w zwykłej grze w kości lub zeskanować kartki i systematycznie je dodrukowywać), ale to już nie będzie  to samo. Według mych obliczeń nasz bloczek miał 30 kartek. Jakby prowadzić rozgrywki w 5 osób, to wystarcza to zaledwie na 6 partii. Jednak przy takiej cenie (ok. 60zł) przydałoby się dołączyć do gry przynajmniej dwa lub trzy razy tyle kartek, bo spokojnie wystarczy na to miejsca w pudełku. Jednocześnie ilość karteczek można uznać za mały szczegół, który tak naprawdę nie odbiera zabawy i radości z gry, więc Yamy może spokojnie zająć miejsce pośród atrakcyjnych propozycji na towarzyskie spotkania.

0 komentarze :

Prześlij komentarz