niedziela, 10 lutego 2013

Kolekcja Marvela, czyli "bajki" dla małych i dużych

Captain America: Pierwsze starcie
The Incredible Hulk
Iron Man
Iron Man 2
Thor
Avengers


dla kogo: dla małych (jeśli chodzi o granice wiekowe, to zależy od wrażliwości i dojrzałości emocjonalnej dziecka, czyli od momentu, w którym jest w stanie odróżnić fikcję filmową od rzeczywistości) i dużych lubiących dobre kino, fanów komiksów i nie tylko (ostatnio udało mi się zapoznać Mamę ze światem Marvela, która w tym temacie była totalnym laikiem i przebrnęła przez wszystkie bez żadnego ziewania, a za to w akompaniamencie nieustającego śmiechu, nie mogąc doczekać się następnego "odcinka")


    
Trochę niekonwencjonalnie, bo recenzja będzie zbiorowa, ale moim zdaniem filmy Marvela, których bohaterowie występują później jako drużyna (pokraczna, bo pokraczne, ale ze wspólnym wzniosłym celem) są nierozłączną całością. Ciężko je zaklasyfikować do jednego gatunku, bo mamy tu fantastykę, przygodę oraz sensację z lekką nutką komedii. W każdym z filmów mamy klasyczną walkę dobra ze złem, walkę o ideały i przetrwanie ludzkości. W filmach jest dużo akcji, strzelania i walki z wrogiem, ale nie ma zbędnej brutalności. Jednym słowem rozrywka jak się patrzy. Filmy mają wspólny mianownik jakim jest producent, czyli studio Marvela (co ciekawe odnoga Disneya). Plus jeszcze przecinające się wątki, wspólnych bohaterów pokazujących się chociaż na chwilę w poszczególnych filmach, a także tych samych aktorów (niestety poza Hulkiem, podobno Marvel nie mógł dojść do porozumienia z Edwardem Nortonem przy kolejnej produkcji, a szkoda), co daje nam możliwość wejścia w każdy z filmów mając jednocześnie obraz całości. 
 
Na początek klasyk klasyków, geneza wszystkiego (prowadzącego do powstania projektu Avengers), czyli Kapitan Ameryka. Postać, która na kartach komiksów zrodziła się po to, aby dać amerykańskim obywatelom nadzieję na wygraną w II wojnie światowej. Mikrus, który stał się bohaterem o bogatym wnętrzu, w końcu "słaby zna wartość siły i ma do niej szacunek". Bohater o wielkim kręgosłupie moralnym i ogromnym poczuciu patriotyzmu. W filmie Captain America: Pierwsze starcie świetną grą wykazał się Tomy Lee Jones (notabene rola drugoplanowa), który swoim sarkazmem i trzeźwym podejściem do realiów wojny sprowadza wszystkich na ziemię. W Avangersach Kapitan Ameryka bardzo szybko odnajduje się w "nowym" świecie i w naturalny sposób przejmuje dowodzenie nad resztą bandy.


Potem był Hulk z Edwardem Nortonem. Film dopiero przede mną, więc mogę się tylko wypowiedzieć na temat Hulka, który wciąż jest dla mnie zagadką. Mamy tu klasyczny przykład Jekylla i Mr Hyde'a. Naukowiec Bruce Banner w wyniku nieudanego eksperymentu zamienił się we wściekłego zielonego potwora, którego podobno nie da się zabić (próbował się nawet zastrzelić jako Bruce Banner, ale Hulk przejął kontrolę i wypluł kulę). Bohater jako Bruce Banner jest bardzo inteligentnym facetem, za którego rozumowaniem nie wszyscy są w stanie nadążyć, ale jako Hulk jest nie do opanowania (w głowie mu tylko rozwalanie, a stałym tekstem jest warczenie na wszystkich w koło). W Avengersach został trochę oswojony. Jednak nie ma to jak właściwy dowódca na właściwym miejscu, czyli Kapitan Ameryka, który nawet nad takim gościem jak Hulk jest w stanie zapanować.


Iron Man, czyli Tony Stark. Jak zabrać mu zbroję, to mamy miliardera, wynalazcę (tak zwane genialne dziecko), filantropa (lubiącego imprezować i popisywać się), a do tego egocentryka, samoluba i wielkiego indywidualistę w jednym, który na naszych oczach przechodzi wielką przemianę. Można rzec, że przeżył facet naprawdę kiepski tydzień, a nawet miesiąc. Do tego Robert Downey Jr. dał niezły popis gry aktorskiej. Obydwie części Iron Mana są okraszone dużą dawką humoru i efektów specjalnych. Znajdzie się nawet coś dla fanów Formuły 1. Plus Gwyneth Paltrow jako niezawodna Pepper Pots (czyli tak zwany głos rozsądku Tony'ego Starka, a może nawet ta lepsza "połowa) i mamy świetny przepis na wciągające kino akcji. Można by powiedzieć, że Iron Man jako bohater wydaje się najbardziej rzeczywisty (w końcu to tylko zbroja z super bajerami), ale jednocześnie jest tak samo fantastyczny jak cała reszta w kolekcji Marvela.


Dla odmiany Thor, to już zupełnie inna bajka i to dosłownie. Choć w filmie jest powiązanie z resztą i daje on potem dobre zrozumienie Avengersów, to trzeba się nastawić na totalną fantastykę. Inaczej niż w przypadku reszty bohaterów (którzy tak w zasadzie byli efektem rozwiniętej nauki, świadomie lub przypadkowo), tak Thor pochodzi z innego świata (dosłownie), w którym magia i nauka, to jedno i to samo. Na początku Thora można zaliczyć do kategorii "młodzi gniewni i porywczy" i daje się podpuścić swemu bratu (któremu zło, aż bucha z oczu). Splotem wydarzeń ląduje na Ziemi, gdzie pod wpływem pięknej Natalii Portman łagodnieje i odnajduje głęboko ukrytą skromność. A potem...


Na koniec (przynajmniej na razie, bo kolejne części o tych samych bohaterach są już na etapie produkcji, więc niedługo czeka nas spora dawka nowych wrażeń) mamy Avengersów, czyli projekt który jest wspólnym mianownikiem wszystkich wcześniejszych filmów. Powstaje tu drużyna, a tak właściwie mieszanka wybuchowa nie do ogarnięcia. Film jest przysłowiową wisienką na torcie, bo mamy Kapitana Amerykę, Hulka, Iron Mana, Thora i jego brata, a do tego Czarną Wdowę i Sokole Oko w jednym. Wielka dawka akcji i efektów specjalnych, dobrego humoru i ciekawa obsada (Samuel L. Jackson, Scarlett Johansson, Robert Downey Jr., Chris Hemsworth, Chris Evans, Mark Ruffalo). Każdy z aktorów wydaje się być idealnie dobrany do bohatera, co chyba świadczy o bardzo dobrej grze aktorskiej. Jesteśmy świadkami jak grupa totalnych indywidualistów (może poza Kapitanem Ameryką, ale on od początku jakby był zrobiony z innej gliny) próbuje się zjednoczyć przeciwko wspólnemu wrogowi. Krótko mówiąc akcja narasta z minuty na minutę, trzymając widza przez cały czas w napięciu.

Filmy najlepiej ogląda się razem (albo chociaż w niedalekich odstępach czasu, tak aby nasze szare komórki były w stanie przypomnieć sobie co nie co i połączyć przeplatające się wątki). Moim zdaniem jak się zacznie, to już wciągają na całego i nagle się okazuje, że mamy za sobą niezły maraton.

4 komentarze :

  1. Super sprawa! Ty bedziesz wrecz idealna do pisania takiego bloga!!! Super pomysl! Fajnie jednak, jakby sie udalo troche zmniejszyc obraz bo litery sa bardzo duze i nie da sie ich ogarnac jakby wzrokiem, ale moze to tylko ja tak mam? A jesli chodzi o tresc i pomysl jestem 100% na TAK:D

    OdpowiedzUsuń