piątek, 17 października 2014

ZERO

liczba graczy: 3-5
wiek: 8+
kategoria: karciane, towarzyskie
czas gry: ok. 20min.
opanowanie zasad: w lot
jakość: bardzo dobra
wielkość: 95x35x95mm
grywalność: znakomita
producent: Trefl
ocena: 6/6

Krok pierwszy, czyli pierwsze wrażenie...

Rzut oka na pudełko i od razu wiadomo, że jak jest Reiner Knizia, to nudzić się nie będziemy (to się nazywa dobry marketing). W środku znajdziemy 56 kart w 7 kolorach (żółtym, czerwonym, różowym, zielonym, niebieskim, szarym i brązowym) o wartościach od 1 do 8. Zarówno karty, jak i pudełko prezentują się bez zarzutu. Dodatkowy plus za utrzymanie opakowania w niedużych wymiarach.

Krok drugi, o co tu właściwie chodzi...

Przed nami prosta karcianka, w której nie trzeba nadmiernie główkować i jednocześnie zachować przytomność przez całą rozgrywką, bo inaczej reszta zrobi nas w jajo. Wymieniając karty, które posiadamy na ręku dążymy do osiągnięcia układu idealnego w kartach, który pozwoli nam zdobyć jak najmniej punktów....

Krok trzeci, dogłębne zbadanie tematu...

Tasujemy karty, rozdajemy każdemu po 9 i wykładamy na środek 5 kolejnych, które stworzą tzw. pulę. Każda gra składa się z tylu rozdań ilu mamy graczy. Gracz w swoim ruchu może wymienić kartę lub spasować. Dążymy do tego, aby mieć na ręku 5 kart w takim samy kolorze i 5 kart o tej samej wartości, więc jedna karta będzie tutaj wspólna. Taki układ pozwoli nam na koniec partii uzyskać 0 punktów, a tutaj im mniej tym lepiej dla nas.  

Przebieg gry
Przeglądamy swoje karty i staramy się opracować jak najlepszą strategię zbieractwa. Jeśli decydujemy się na wymianę karty to zabieramy 1 z puli na rękę, a w zamian 1 swoją kartę odkładamy do puli. Planując do czego będziemy zbierać bierzemy pod uwagę karty, które znajdują się w puli i pamiętamy, że dążymy do 5 w kolorze i 5 o tej samej wartości.



Po drodze może się okazać, że dynamicznie będziemy musieli zmienić koncepcję, bo karty będą nam znikać z przed nosa. W trakcie może się okazać, że nasz plan całkowicie się posypie (nie raz) i będziemy musieli starać się zminimalizować straty, czyli pozbyć się jak najwyższych, zbędnych kart (nie tworzących zwycięskiego układu).




W sytuacji, gdy osiągnęliśmy już szczyt swoich możliwości i nie mamy co lub nie chcemy wymienić kart mówimy "pas" i kolejka przechodzi na następnego gracza.






Drugi "pas" w grze (czy to nasz, czy innego gracza) powoduje, że kończymy rozgrywkę.




Liczenie punktów
Za każdy komplet 5 kart w tym samy kolorze mamy 0 punktów, to samo dotyczy 5 kart o tej samej wartości. Za każdą kartę poza tym układem dostajemy tyle punktów jaką ma ona wartość (np. "3" = 3 punkty). Karty powtarzające się w tym samych wartościach są liczony tylko raz, np. 3 karty o wartości 2 dają tylko 2 punkty. Każdy gracz sumuje swoje punkty i je zapisujemy. Po rozegraniu wszystkich partii i ich podsumowaniu gracz z najmniejszą ilością punktów zostaje zwycięzcą.

Krok czwarty, polubić czy nie...

Pierwsza myśl po przeczytaniu instrukcji? Tylko tyle? Myślałam, że Reiner Knizia potrafi więcej... Pierwsza myśl po rozegraniu partii? Ty Tomaszu niewierny... Jednym słowem, gra jest rewelacyjna w swej prostocie. Zasady tłumaczymy w pięciu zdaniach, więc wszyscy łapię je w lot (włącznie z dzieciakami). Potem przez całą rozgrywkę kombinujemy jak tu się powymieniać, aby osiągnąć swój cel. Wbrew pozorom układ 5 kart nie jest wcale taki łatwy do zdobycia, bo dziwnym trafem reszta graczy wciąż zaburza naszą koncepcję. Karty zmieniają się niczym w kalejdoskopie. Tym sposobem nie dość, że musimy nadążać ze zmianami, to jeszcze trzeba pilnować, aby nie zdradzić co tak naprawdę zbieramy, więc trochę blefu bardzo się przyda. Napięcie i emocje sięgają do samego końca, a jak już do niego dobrniemy niezależnie od osiągniętych rezultatów od razu nasuwa się pytanie "to co, jeszcze raz?". Zero jest zdecydowanie grą z kategorii łatwych i przyjemnych, a jednocześnie wciągających graczy w rozgrywkę na całego. Pudełko jest w sumie bardzo malutkie, więc gra idealnie nadaje się do zabrania wszędzie, a sama rozgrywka nie zajmuje dużo miejsca. Wychodzi na to, że Reiner Knizia i tym razem spisał się całkiem dobrze. Cena ok. 30zł.

0 komentarze :

Prześlij komentarz