poniedziałek, 19 grudnia 2016

LUCKY LUKE


Wielu z nas pewnie jeszcze pamięta z czasów dzieciństwa godziny spędzone nad kartami komiksu. Nawet jak nie było ochoty na czytanie, to seria obrazków z dialogami bohaterów zawsze dostarczała dużo rozrywki. Nie wiadomo co było lepsze, przezabawne obrazki, czy może dialogi bohaterów. Dlatego nie ma co się dziwić, że dzisiaj dzieciaki też pochłaniają tony komiksów. Jak widać z biegiem czasu w tym temacie dużo się nie zmieniło...

W kanon tej obrazkowej rozrywki świetnie wpisuje się seria komiksów Lucky Luke od wydawnictwa Egmont Polska. Co ciekawe, pierwszy komiks o przygodach dzielnego kowboja ukazał się w 1946 roku. Na początku były to tylko krótkie odcinki zamieszczone w gazetach. Najszybszy rewolwerowiec na Dzikim Zachodzie dzielnie stawiał czoło przestępcom za każdym razem, gdy tylko zgraja braci Daltonów pojawiała się na horyzoncie. Dzięki wydawnictwu Egmont możemy teraz oddać się lekturze ponad 70 tomów przygód Lucky Luke'a, które teraz ukazuję się w Polsce. Książkowe wydanie i świetna jakość wydania wręcz zachęcają do czytania.  Dodatkową zachętą dla fanów obrazkowego humoru może być udział Renne Goscinny'ego w tworzeniu tych niesamowitych, pełnych fabuły i humoru przygód na Dzikimi Zachodzie.

Jak widać na załączonym obrazku tom Łowca nagród jest tego znakomitym przykładem. Elliot Belt jak na łowcę nagród przystało jest postacią dość nikczemną, który zrobi wszystko dla pieniędzy. Oczywiście po przeciwnej stronie barykady stoi Lucky Luke. Kowboj z zasadami, który przestępców łapie właściwie bezinteresownie. Kradzież konia, wrobiony Indianin, intrygi i knowania, a do tego dwóch nieprzewidywalnych łowców nagród. I choćby nie wiadomo co się działo i jak gorąca atmosfera byłaby w koło Jolly Jumper, słynny koń głównego bohatera, do wszystkiego podejdzie ze stoickim spokojem. Jednym słowem Lucky Luke: Łowca nagród jest klasyką gatunku, którą po prostu warto znać. A jak już się wciągnięcie w przygody najsłynniejszego kowboja na Dzikim Zachodzie, to możecie się skusić na kolejne tomy, bo jest w czym wybierać...

Dziękuję wydawnictwu Egmont za przekazanie egzemplarza do recenzji. 
 

0 komentarze :

Prześlij komentarz